BMW Serii 3 50 Jahre Edition: Amerykański hołd dla legendy
BMW świętuje Serię 3 wyjątkowo nostalgiczną edycją, zapraszając entuzjastów do wspomnień o pięciu generacjach, które ukształtowały współczesnego sportowego sedana. 50 Jahre Edition to nie tylko symboliczna kokardka na seryjnym modelu, lecz przemyślany ukłon w stronę dziedzictwa marki.
Wersja specjalna przeznaczona wyłącznie na rynek amerykański otrzymała pięć lakierów, z których każdy pochodzi z palety konkretnej generacji – od E21 po E90. Wybór obejmuje intensywną czerwień, głęboką zieleń, a także odcienie niebieskiego, czerni i grafitu. Każdy kolor to dyskretny ukłon w stronę rocznika, który odcisnął piętno na historii modelu.
Nabywcy mogą wybrać czerwone lub niebieskie zaciski hamulcowe. Wnętrze nawiązuje do barw nadwozia i zyskuje błyszczące wstawki z włókna węglowego. Felgi są unikalne dla tej edycji – nie pojawiły się nigdy wcześniej w zwykłej Serii 3, co pozwala fanom marki natychmiast rozpoznać ten model na ulicy.
Pakiet obejmuje ciemniejsze akcenty zewnętrzne, sportowy układ wydechowy, nagłośnienie Harman Kardon oraz zestaw emblematów zmontowanych z muzealną precyzją. Brzmi to wystawnie, ale całość pozostaje gustowna i pewna siebie, bez przesadnej ekstrawagancji.
Pod maską pracuje amerykańska wersja M340i z trzylitrową rzędową szóstką o mocy 386 KM i 540 Nm. Sprint do 96 km/h (60 mph) zajmuje 4,1 sekundy. Wynik nie zaskakuje – BMW nie zamierzało łagodzić osiągów na potrzeby jubileuszu.
50 Jahre Edition zarezerwowano wyłącznie dla USA. Ceny startują od 75,2 tysiąca dolarów, czyli około 69 700 euro. Niemcy nie zdradzają liczby wyprodukowanych egzemplarzy, co tylko podkreśla poczucie wyjątkowości.
Wzrost liczby limitowanych edycji pokazuje, jak producenci próbują się wyróżnić w czasach, gdy elektryfikacja sprowadza specyfikacje techniczne do wspólnego mianownika. Retro detale i krótkie serie budzą emocje, których seryjne wersje już nie dostarczają. Mercedes i Audi robią to samo, wypuszczając własne kolekcjonerskie modele. BMW 50 Jahre Edition wpisuje się w ten trend – może aż za bardzo – ale przynajmniej robi to ze stylem i sportowym charakterem, do którego marka przyzwyczaiła.
