
Dlaczego Europa kocha szary kolor?
Szary niepodzielnie króluje na europejskich drogach. Wybiera go ponad jedna czwarta klientów. Na drugim miejscu plasuje się biel z wynikiem 22 procent, a tuż za nią czerń – 18 procent. Najpopularniejszym „prawdziwym” kolorem pozostaje niebieski, lecz jego udział to zaledwie 12 procent. Czerwień, zieleń, żółć i pomarańcz mają jeszcze mniejsze udziały. Przyczyna nie tkwi w braku fantazji, lecz w chłodnej kalkulacji: neutralne barwy lepiej trzymają wartość i łatwiej je sprzedać na rynku wtórnym.
Nie wszyscy jednak podążają za monochromatycznym nurtem. Nabywcy bardziej emocjonalnych modeli, takich jak Fiat 500 czy odrodzony Renault 5, chętniej sięgają po żywsze odcienie – żółty, złoty czy czerwony. Wystarczy jednak przesiąść się do praktyczniejszego auta, na przykład Renault Clio, by kolorowa odwaga szybko ustąpiła miejsca bezpiecznym szarościom, czerni lub bieli, niezależnie od barwnych zdjęć w katalogach.
Podobny schemat widać we wnętrzach. Niemcy i Brytyjczycy są skłonni dopłacić od 500 do 1000 euro za skórzaną tapicerkę, podczas gdy na południu Europy dominuje oszczędność. We Włoszech i Hiszpanii aż 75 do 85 procent klientów wybiera podstawowe, tańsze fotele z tkaniny.
Eksperci ds. kolorów z BASF już na początku roku podkreślili, że to właśnie odcienie monochromatyczne wciąż rządzą. Zauważyli jednak także delikatny promyk nadziei: powolny, lecz stały wzrost zainteresowania odważniejszymi barwami.
W efekcie europejski rynek samochodowy pozostaje zdominowany przez szarość, którą tylko sporadycznie przełamują barwne akcenty małych, charakterystycznych modeli. To ich właściciele nie pozwalają, by kolorowa rewolucja całkiem zgasła.