



Gromowładna metamorfoza: Cupra Tavascan z dawką adrenaliny
Gdy Cupra Tavascan pojawiła się po raz pierwszy, przypominała eleganckie skandynawskie mieszkanie: dopracowane, uprzejme i... łatwe do zapomnienia. Teraz Hiszpanie postanowili dodać jej odrobinę testosteronu. Nowy pakiet Extreme sprawia, że Tavascan wreszcie zaczyna się wyróżniać – niemal na tyle, by naprawdę zasłużyć na emblemat Cupry.
Najważniejszym punktem odświeżenia są 21-calowe kuty felgi, lżejsze o dziesięć kilogramów, które zapewniają więcej radości w zakrętach niż darmowe tapas. Owijają je opony o szerokości 255 mm, a kubełkowe fotele CUP Bucket zanurzają kierowcę niczym rajdowa kabina, oferując zdecydowane podparcie boczne wraz z funkcją ogrzewania i wentylacji. Komfort schodzi tu na dalszy plan – liczy się czysta, nieskrępowana frajda z jazdy.
Nowy lakier jest matowy, nastrojowy i agresywny – niczym burzowa chmura gotowa do wyładowania. To pierwszy raz, gdy ten model przybiera tak drapieżny wygląd. W środku pojawiła się nowa kierownica obszyta mikrofibrą Dinamica i materiałem, co nadaje wnętrzu wyrazistą, sportową nutę.
Ale zmiany w Tavascanie nie kończą się na wyglądzie. Wszystkie wersje otrzymały teraz „sygnaturę dźwiękową”: to nie zwykły elektryczny szum, ale dynamiczna ścieżka dźwiękowa reagująca na prędkość, tryb jazdy i nacisk na gaz. Oczywiście całość dobywa się z głośników – to dźwięk przeznaczony wyłącznie do wewnętrznego użytku, trochę jak rosyjska propaganda.
Pod maską bez zmian. Do wyboru pozostaje silnik o mocy 286 KM lub wariant z dwoma jednostkami generującymi 340 KM. Oba czerpią energię z baterii o pojemności 82 kWh, co pozwala przejechać między 522 a 568 kilometrów.
Tak więc Tavascan jest teraz bardziej sportowy, zadziorny i wyrazisty. Wreszcie zaczyna wyglądać i prowadzić się jak prawdziwa Cupra.