auto.pub logo
Brabus XLP 800 Adventure

Pikap marzeń? Tylko jeśli śnisz o koniach mechanicznych i pikowanej, niebieskiej skórze

Author: auto.pub | Published on: 14.05.2025

Witamy w motorycznym śnie na jawie, gdzie moment obrotowy spotyka się z widowiskiem, a praktyczność zbacza na ścieżkę czystej ekstrawagancji. Oto Brabus XLP 800 Adventure — pikap w najbardziej bezczelnym, przesadnym tego słowa znaczeniu. To nie jest zwykła Klasa G z dołożoną paką. Nie, to barokowa odpowiedź Bottropu na pytanie, którego nikt nie odważył się zadać: a gdyby pojazd ekspedycyjny miał duszę supersamochodu i charyzmę godną czarnego charakteru z filmów o Bondzie?
Brabus nie poprzestał na drobnych przeróbkach Mercedesa G63 AMG — on go rozłożył na czynniki pierwsze, po czym złożył od nowa, z finezją godną startu promu kosmicznego. Rozstaw osi wydłużono o pół metra, wał napędowy dopasowano do nowych wymiarów, a efekt końcowy to motoryzacyjny chimera, która wydaje się stworzona do roli gwiazdy w filmie akcji rozgrywającym się na innej planecie. Wyobrażasz sobie zamówić coś takiego jako Ubera na Marsie? Nawet byś nie mrugnął okiem.
Pod maską ryczy podrasowane V8 bi-turbo, które teraz wypluwa 800 KM i imponujące 1000 Nm momentu obrotowego. Ta burza mocy przekazywana jest przez autorskie zawieszenie Brabusa, zapewniające prześwit aż 470 mm. Gdy Emajõgi wylewa z brzegów, nie szukasz objazdu — po prostu przejeżdżasz, ratując po drodze kajakarzy z opresji.
Ale XLP 800 Adventure to nie tylko mechaniczny kolos. On wygląda na swoją rolę — 22-calowe felgi Monoblock HD, wyciągarka o uciągu 4,5 tony oraz sportowy układ wydechowy z figlarnym trybem „Coming Home” na te wieczory, gdy nie wypada straszyć sąsiadów. O surowym, roboczym wnętrzu możesz zapomnieć — tu czeka cię zupełnie inne doświadczenie.
Wnętrze to istny sen senny w błękitnej skórze — pikowanej, perforowanej, zupełnie surrealistycznej. Czujesz się nie jak w terenówce, ale raczej jakbyś zasiadł w prywatnym odrzutowcu Zeusa. Pasażerowie z tyłu dostają własny prędkościomierz i wskaźnik przeciążeń, na wypadek gdyby interesowało ich, jak szybko pokonujesz bagna i wydmy, niczym przewodnik safari po trzeciej kawie.
Przyspieszenie do setki? 4,8 sekundy. Prędkość maksymalna? Skromne 210 km/h — nie dlatego, że brakuje mu mocy, lecz dlatego, że opony lepiej sprawdzą się na stokach Everestu niż na torze Nürburgring.
Za około 900 tysięcy euro mógłbyś w teorii kupić małą wyspę z latarnią i łódką. Ale nie dostałbyś tego. Nie dostałbyś pikapa od Brabusa — szalonego, grzmiącego hołdu dla przesady. I szczerze, kto powie, która z tych historii byłaby lepsza?