







Opel prezentuje pierwszego elektryka z napędem na cztery koła – prawdziwy przełom
Opel w końcu odważył się na duży krok i wprowadza na rynek swój pierwszy elektryczny samochód z napędem na cztery koła. Nowy Grandland, zwłaszcza w topowej wersji, oferuje znacznie więcej niż tylko akumulator na kołach. Jest szybszy, bardziej precyzyjny, zwinny i trzyma się drogi jak żaden wcześniejszy model z Rüsselsheim.
Co wyróżnia ten model? Do tylnej osi dołożono drugi silnik, który dostarcza dodatkowe 112 KM. Ten napęd nie pracuje bez potrzeby – do akcji wkracza dopiero, gdy naprawdę jest potrzebny. Wciśnij gaz w trybie sportowym lub wybierz napęd 4x4 na śliskiej nawierzchni, a natychmiast poczujesz jego moc. Natomiast w trybie eco pozostaje uśpiony, oszczędzając energię na właściwy moment. To oznacza, że pełen potencjał masz zawsze pod nogą, ale tylko wtedy, gdy jest to niezbędne.
Łącznie układ napędowy generuje 325 KM i 509 Nm momentu obrotowego. To nie są tylko liczby – Grandland przyspiesza od zera do setki w 6,1 sekundy, czym zawstydza niejedne sportowe coupe. Energię czerpie z akumulatora o pojemności 73 kWh i napięciu 400 V. To może nie największe ogniwo na rynku, ale dzięki sprytnej gospodarce energią pozwala przejechać nawet do 501 km wg WLTP.
Jeśli to nie przekonuje, być może zrobi to niemiecka precyzja Opla. Ulepszone zawieszenie, dopracowane amortyzatory, sztywniejsze stabilizatory i precyzyjniej zestrojony ESP sprawiają, że auto reaguje nie tylko na drogę, ale wręcz na intencje kierowcy.
Grandland przeszedł także wizualne odświeżenie: przeprojektowane zderzaki, charakterystyczne felgi i dopracowana aerodynamika, która obniżyła współczynnik oporu do imponującego poziomu 0,278. Nawet wiatr musi się śpieszyć, by go dogonić.
W Niemczech elektryczny Grandland startuje od 47 000 euro. Wersje spalinowe z napędem na przód kosztują od 36 400 euro – ale nie oszukujmy się, po spróbowaniu 325 elektrycznych koni z napędem 4x4 nie ma już odwrotu.
Opel planuje rozpocząć sprzedaż auta jesienią.