


































































Smart #5: Mała nazwa, duży samochód, jeszcze większa cena
Smart kiedyś oznaczał malutkie miejskie autka, które można było zaparkować obok lodówki i prowadzić z wrażeniem, jakbyś był ściśnięty w baterii telefonu. Ale teraz? Teraz Smart wygląda na to, że wziął coś... mocnego. Efekt? Smart #5 — samochód, który pod względem wielkości czy ceny wcale nie jest taki „smart”.
Zbudowany na platformie SEA firmy Geely — tej samej, co Zeekr 7X — Smart #5 to jego bardziej ekskluzywny kuzyn. To samo elektryczne DNA, ale marka, która kiedyś oznaczała „mikro”, teraz mocno aspiruje do miana „premium”. Przy długości ponad 4,7 metra i rozstawie osi 2,9 metra, jest większy niż większość europejskich salonów.
Przestrzeń bagażowa? Aż 1530 litrów z tyłu i dodatkowe 72 litry z przodu. W środku więcej schowków niż w przeciętnym katalogu IKEA. A technologia? Cała masa. Dwa 13-calowe ekrany infotainment, 10,25-calowy cyfrowy wyświetlacz kierowcy i wręcz absurdalny 25,6-calowy wyświetlacz head-up. Do tego ambientowe oświetlenie z możliwością wyboru spośród 256 kolorów, podgrzewane siedzenia z tyłu, panoramiczny dach i nawet 20 głośników. Jeśli w tym aucie nie słyszysz swojej muzyki, to albo jesteś głuchy... albo jedziesz motocyklem po dachu.
Model podstawowy wyposażony jest w baterię LFP o pojemności 76 kWh, ale od wersji Pro+ wzwyż dostajesz bardziej pojemny akumulator NCM 100 kWh i architekturę 800-woltową. Wybierz topowe wersje — Pulse lub Summit Edition — a otrzymasz dwa silniki, napęd na wszystkie koła i sprint 0–100 km/h w zaledwie 4,9 sekundy. Tak, to Smart, który prześciga wiele samochodów sportowych. Ale w przeciwieństwie do nich, ma też relingi dachowe, hak holowniczy i — o tak — stopnie boczne. Bo... czemu nie?
A teraz nadszedł czas na paradę cen:
Cena: 45 900 EUR
Pro+: 50 900 €
Cena wersji Premium / Pulse: 55 400 €
Edycja Summit: 56 900 €
Ach tak, Summit Edition. Nazwa, która brzmi jak luksusowy kurort narciarski, ale w rzeczywistości oznacza, że Twój Smart wygląda, jakby ktoś przymocował do niego GoPro i wystawił na wyprawę na Everest.
Krótko mówiąc, Smart #5 to jak ten facet, który kiedyś nosił czapki do tyłu i miał kolczyki w brwi, a potem wrócił z wellness retreatu w eleganckim garniturze, prowadząc białego Teslę, mówiąc: „Teraz zajmuję się kryptowalutami.” Ta sama nazwa. Całkowicie inny zwierz.
A co z ceną? To ostateczne potwierdzenie, że Smart naprawdę poszedł na całość. I to z wielką dumą.
Niemniej jednak... wygląda naprawdę świetnie.