
Lamborghini Fenomeno: 1030 koni mechanicznych szaleństwa na horyzoncie
Poniższe informacje to mieszanka plotek, spekulacji i tej elektryzującej atmosfery, którą potrafi wywołać tylko Lamborghini. Wszystko wskazuje na to, że legendarna włoska marka szykuje coś naprawdę nieprawdopodobnego. Nazwa? Najprawdopodobniej Fenomeno.
Hałas? Gwarantowany. Moc? Większa niż kiedykolwiek. A design? Podobno tak odważny, że nawet Miura w porównaniu z nim wyglądałaby skromnie.
Fenomeno – słowo oznaczające „fenomen” zarówno po włosku, jak i po hiszpańsku – może mieć swoją światową premierę już w sierpniu podczas ekskluzywnego Pebble Beach Concours d’Elegance. To miejsce, gdzie zabytkowe Ferrari i Bugatti stoją w rzędach niczym manekiny milionerów, a Lamborghini podobno zamierza przyćmić wszystkich swoim najmocniejszym samochodem w historii. Oficjalnych komunikatów z Sant’Agata jeszcze nie było, ale przecieki od wtajemniczonych są tak gorące, że aż wyginają maski z włókna węglowego.
Technicznie Fenomeno bazuje na platformie Revuelto, flagowym hybrydowym V12 Lamborghini, który już teraz osiąga zawrotne 1015 KM dzięki wolnossącemu silnikowi V12 o pojemności 6,5 litra i trzem silnikom elektrycznym. Fenomeno ma jednak iść o krok dalej. Jeśli plotki się potwierdzą, ten hipersamochód przekroczy barierę 1030 KM – nowy szczyt w historii marki z Sant’Agata.
Nie spodziewajcie się jednak tylko nowej karoserii na bazie Revuelto. Jedna z nielicznych osób, które widziały auto na żywo, sugeruje inspiracje stylem największych legend Lamborghini – pomyślcie o Miurze, pomyślcie o Diablo. To nazwy, które wymawia się z niemal religijną czcią. Fenomeno ma ponoć łączyć ich ducha z nowoczesną drapieżnością.
Powstanie tylko 29 egzemplarzy Fenomeno. Tego auta nie zobaczycie pod restauracją czy na parkingu hotelu. To samochód, który trafi na plakaty, do snów, a może – jeśli szczęście dopisze – do Pebble Beach, gdzie z kieliszkiem szampana w dłoni serce zacznie bić szybciej.